Na dwutygodniowym obozie w Borowicach w Karkonoszach przebywają judocy UKS „Olimp”. Odwiedziliśmy ich podczas minionego weekendu.
Dwutygodniowe przygotowania zaczęli testem sprawnościowym. Wyniki będą materiałem porównawczym, kiedy identyczny test zrobią na koniec obozu. Wszyscy liczą na lepsze wyniki niż te z pierwszego dnia obozu. A jak to chcą tego dokonać?
- Wstajemy rano, przed śniadaniem jest bieg 3,5-kilometrową pętlą. Niektórzy zawodnicy mieszczą się w 20 minutach, ci najmłodsi potrzebują trochę więcej czasu. 18-osobowa ekipa szuka w górach wytrzymałości, stąd niemal codzienne wyjścia w góry. - Pierwszy dzień w górach to Wodospad Podgórnej, oczywiście nie można było ich zahamować i od razu się wykąpali - śmieje się trener „Olimpu” Dariusz Giedziun. W pierwszym tygodniu byli też na Chojniku, a także na Śnieżce, na którą z Borowic jest kilkanaście kilometrów ostrego wspinania. Mimo niesprzyjającej aury i ciągłych opadów deszczu wszyscy dali radę. Przed nimi kolejne wyprawy, m. in. na Przełęcz Karkonoską.
Dodatkowo pierwszy tydzień minął na sali gimnastycznej, gdzie judocy szukają siły. W tych poszukiwaniach młodych judoków wspomaga inny nowosolski sportowiec Lech Martynów, kajakarz, medalista Mistrzostyw Polski. - Leszek pomaga w zajęciach, judo i kajaki są podobne pod względem budowania siły i wytrzymałości. Warto zaznaczyć, że inne zajęcia mają najmłodsi, a inne starsi zawodnicy, ci drudzy mają większe obciążenia, młodzi bardziej się bawią na siłowni bez obciążeń - mówi trener UKS „Olimp”.
Drugi tydzień obozu będzie czasem spędzonym w większej części na macie. Nie brakuje także zajęć pozasportowych, projekcji filmów, dyskotek, ognisk. Najmłodsi czekają na pasowanie na samuraja.
Nowosolanie w Borowicach będą do końca tego tygodnia.
Marek Grzelka