Na hali przy ul. św. Barbary odwiedziliśmy adeptów szkółki bramkarskiej. Zajęcia prowadzą w niej Piotr Łoboda i Adrian Sala.
Pomysł na szkółkę bramkarską pojawił się w tamtym roku. Taka idea to w Nowej Soli nie nowość. Próby szkolenia bramkarzy odnotowała Arka, jednak idea umarła śmiercią naturalną. Powstały w ubiegłym roku UKS Dozamet postanowił szkolić młodych bramkarzy. Okazało się, że pomysł wypalił. Prawdopodobnie jednak szkółka bramkarska przejdzie pod skrzydła Arki.
Dziś na zajęcia uczęszcza od kilku do kilkunastu adeptów sztuki bramkarskiej. - To są dzieci w wieku od 5 do 14 lat, preferuję zabawową formę trenowania, to wszystko są ćwiczenia bramkarskie, ale bez zbytnich obciążeń - wyjaśnia specyfikę pracy Piotr „Żaba” Łoboda.
Jak wyglądają zajęcia? Rozpoczynają się oczywiście rozgrzewką. Potem piłkarze pod okiem trenerów uczą się piłkarskiego abecadła: właściwego łapania piłki, poruszania się różnymi rodzajami kroków, kształtują balans ciała, równowagę.
Upilnować towarzystwa łatwo nie jest. Najchętniej cały czas robiliby parady, rzuty, wślizgi, wyrzuty i wykopywania. Trenerzy mają cierpliwość żelazną: Nie rzucamy, stoimy! Piłka w ręce! Nie kozłujemy! Patrz przed siebie, nie w aparat!
Energia ich rozsadza, ale na sygnał znajdują czas na skupienie. Obserwują to, co pokazują trenerzy, po chwili powtarzają. W miarę potrzeb słyszą komendy korygujące. Zajęcia odbywają się według wcześniej zaplanowanego konspektu. Zanim trening na dobre się zacznie, stoją już wszystkie sprzęty potrzebne do jego przeprowadzenia.
Owo przedszkole bramkarskie ma nauczyć adeptów tej sztuki podstaw, wyrobić w nich nawyki konieczne do dalszego doskonalenia umiejętności. - Trudna praca, ale najważniejsze, że oni są zadowoleni, ja też się dobrze bawię na zajęciach. Patrzę optymistycznie na to, co robimy, wiem, że zajęcia im się podobają, że coś im dają - mówi P. Łoboda.
Praca z najmłodszymi zawodnikami wymaga wiele wysiłku. To nie tylko szkoła sportu, to również szkoła dyscypliny, posłuszeństwa, skupiania się na tym, co mówi trener. Łatwo nie jest. Młodzi bramkarze mają w sobie coś z małych kotów - interesuje ich tylko to, co jest w ruchu.
Miło patrzeć, z jakim zaangażowaniem wykonują ćwiczenia. Każdy chce zrobić je jednocześnie szybko i dobrze. Nie zawsze się ta sztuka udaje. Choć trenerzy nawołują o dokładność, to przecież w grupie chłopców każdy chce być tym najlepszym, najszybszym. Pochwały zbierają wszyscy, gdy coś nie wyjdzie, ocen nie ma.
Najnudniejszym elementem treningu był moment, kiedy próbowałem ich złapać w grupę, by zrobić grupowe zdjęcie. Nie wiem, ile tych prób było, ale się w końcu udało. Po błysku lampy natychmiast rozbiegli się i zaciekawieniem patrzyli na te urządzenia, które przygotowali na trening trenerzy.
Szykownie odstrzeleni w nowe, bramkarskie stroje nie kryją, że z radością powitaliby na nich logo jakiejś firmy, która wsparłaby ich w trenowaniu.
Młodzi bramkarze trenują na hali przy ul. św. Barbary. Zapraszają kolejnych chętnych do udziału w zajęciach. Treningi są we wtorek o godz. 17.30 i w piątek o 18.30.
Marek Grzelka