„ Czerwona kartka dla tej rady”, „Referendum dla tej rady”, - to hasła pikiety mieszkańców przeciwko dzisiejszemu kształtowi rady gminy i jej działalności .
Pikieta protestacyjna odbyła się w piątek przed urzędem w Nowym Miasteczku. Wzięło w niej udział kilkadziesiąt osób, które dały wyraz swojemu niezadowoleniu z pracy obecnej rady miasta i gminy Nowe Miasteczko. - Radzie mówimy stanowcze nie! - powiedziała jedna z protestujących kobiet, która potem odczytała apel do mieszkańców (jego treść w ramce obok – red).
Pikietujący dawali wyraz swojej sympatii wobec burmistrza. - Co cię nie zabije, to umocni” - tego życzymy. Odwagi, mądrości, zdrowia. Burmistrzowi mówimy tak! - mówiła w imieniu Uniwersytetu Trzeciego Wieku jedna z jego słuchaczek.
Pikietującym w strugach padającego deszczu przyglądał się sam burmistrz Wisław Szkondziak, którego pod parasol wzięła jedna z uczestniczek protestu. W świetle jego idei miało to dosyć symboliczny wymiar. Widać było, że jest wzruszony.
Jedna ze starszych pań zaintonowała: „Burmistrza kochamy, nigdy nie oddamy. Żeby cię kochali, dorośli i mali. I dumą miasta bądź. I rządź! I rządź! I rządź!”.
Po muzycznym przerywniku głos zabrał burmistrz W. Szkondziak, odwołując się do haseł często populistycznych.
- Nowe Miasteczko jest najbardziej rozwijającą się gminą w woj. lubuskim. Ci, którzy przyjeżdżają, nie poznają tego miejsca. Ci, którzy kiedyś tu mieszkali mówią, że chyba przyjechali do innego miasta. Wcześniej się wstydzili, że są stąd. Teraz dostrzegają zmienione oblicze Nowego Miasteczka – opowiadał burmistrz.
Dodał że dziś gmina, którą kieruje, nie może funkcjonować na „zasadzie chciejstwa”.
- Budżet nie jest z gumy. Dziś radni nie dają mi absolutorium z tego tytułu, że nie robię przydomowych oczyszczalni, które kosztują 2,6 mln zł. My czekaliśmy rok czasu, żeby teraz 1 lipca podpisać umowę unijną na 75 procent dofinansowania. I teraz dopiero będziemy to realizować – tłumaczył burmistrz. Przypomnijmy, że niewykonanie przydomowych oczyszczalni było podnoszone jako jeden z argumentów na sesji absolutoryjnej. Ale nie był to argument jedyny.
Żółta kartka w postaci nieudzielenia absolutorium (drugi rok z rzędu – dop. red.) była od opozycji także za brak remontów w trzech świetlicach, tj. w Popęszycach, Gołaszynie i Szybie, niewybudowanie drogi dojazdowej do centrum kulturalno-rekreacyjnego w Żukowie oraz niezrealizowanie funduszu sołeckiego. Z łącznej kwoty 125 tys. zł wydano tylko 3 tys. zł, czyli trochę ponad 2 procent całości.
Mimo to Szkondziak przed urzędem chwalił się tym, co zostało zrobione za jego kadencji i nieco narcystycznie podsumował ten okres. - Sześć lat moich rządów było tak owocnych i tak konstruktywnych, że gdzie byśmy nie weszli, każdy zakątek jest uporządkowany – stwierdził W. Szkondziak.
I dodał na koniec: - Dziś widzę, że moja praca została doceniona. Nowe Miasteczko jest rozpoznawane wszędzie, kiedyś nie łapało się w różnych kategoriach oceny samorządów, dziś jest inaczej. Coraz więcej osób puka do naszych drzwi.
Burmistrz odniósł się także do tego, od czego cała pikieta się zaczęła. Społeczny komitet protestacyjny mieszkańców ustami Sławomira Kopyciela, dyrektora Zespołu Szkół nr 1 i powiatowego radnego Platformy Obywatelskiej oznajmił, że proponuje odwołanie rady gminy w referendum. Pod tym apelem podpisało się ok. 1000 osób (w gminie jest dokładnie 5667 mieszkańców, z czego 2923 mieszka w mieście – dop. red). Podpisy pod tą propozycją zbierano przez dwa dni w ub. tygodniu. - To ostateczne rozwiązanie, ale ja z kolei apeluję, żebyście to jeszcze przemyśleli, poczekajmy do wyborów, które już za rok – apelował Szkondziak.
Opozycja do tej pikiety podchodzi z dystansem. - Podchodzimy do niej z całym szacunkiem, zarówno do niej jak również osób, które na nią przyszły. Jednak w mojej ocenie nie mają świadomości, kto stoi u początku konfliktu burmistrza z nami, radnymi. Nie my ten konflikt rozpoczęliśmy, tylko burmistrz – mówi Anatol Komarnicki, jeden z liderów opozycji w radzie. Dodaje, że W. Szkondziak przez swoje działanie wszedł w kompetencje rady, głównie uchwałodawczą.
- Burmistrz od początku tej kadencji ją nam odbiera, sam wybiórczo decyduje, jakie inwestycje realizować, a jakie nie. Z nami się nie liczy – dodaje A. Komarnicki.
Do tematu konfliktu burmistrz – rada wrócimy w kolejnym numerze Tygodnika Krąg.
Mariusz Pojnar
Treść apelu społecznego komitetu mieszkańców
„Żyjemy w wolnym kraju, gdzie władza podlega nieustannej kontroli i weryfikacji. Mamy prawo ją oceniać i wobec jej działań mamy prawo zgłosić swój sprzeciw. Naszym zdaniem obecna większość obecnej rady gminy swoimi działaniami, nieustannym i nieuzasadnionym atakiem pod adresem burmistrza, dyskredytuje naszą gminę i nas w oczach mieszkańców całego powiatu. W związku z powyższym zbierajmy podpisy i zorganizujmy gminne referendum za odwołaniem rady gminy w Nowym Miasteczku. To nasze prawo, prawo każdego mieszkańca. To my tworzymy naszą małą ojczyznę i w naszych rękach jej przyszłość i przyszłość naszych rodzin. Panu burmistrzowi dziękujemy za nowe inwestycje, aktywne i sprawne działanie na rzecz naszej gminy. Za to, że zawsze mimo codziennych kłopotów stara się być sprawiedliwym i dobrym gospodarzem. Dziękujemy burmistrzowi za to, że dzięki jego pracy dzisiaj z dumą możemy mówić, że jesteśmy mieszkańcami gminy Nowe Miasteczko. Radzie mówimy stanowcze nie!