Cierpliwość mieszkańców ul. mjr. Sucharskiego, którzy od dwunastu lat walczą o budowę drogi sięgnęła zenitu. W piątkowe popołudnie, patrząc na ilość samochodów, która chciała tamtędy przejechać, można było odnieść wrażenie, że jest się na autostradzie a nie na bocznej drodze. Kierowcy usiłowali tamtędy przejechać, ale na zamiarach się skończyło.
Quasi-droga
W piątek ok. godz. 14.00 na przejeździe kolejowym przy ul. Ogrodowej utknął pociąg z kilkudziesięcioma wagonami. Ci, którzy samochodem chcieli wyjechać z Bytomia w kierunku Nowego Miasteczka, musieli wybrać inną drogę. Tak samo jak kierowcy, którzy chcieli wjechać do miasta. Część z nich jechała na przejazd w Byczu, a część skorzystała z przejazdu przez ul. mjr. Sucharskiego. Z przejazdem nie byłoby problemu, gdyby nie to, że został na niej wysypany gruz ceglany i dachówkowy oraz kawałki asfaltu. Kiedy spadł śnieg przejechanie tamtędy graniczyło z cudem. Samochody zakopywały się w zmieszanym ze śniegiem gruzie. - Tego co się dzieje przed naszymi domami nie da się opisać, to jakaś masakra, samochody się zakopują jeden za drugim – zaalarmował nas w piątek wieczorem bytomianin z ul. Sucharskiego. Mieszkańców odwiedziliśmy na drugi dzień.Zmarznięte świnie i zakopani ochroniarze
Jedna z mieszkanek wyjechała z domu w piątkowe południe. Pojechała przyczepką po kilka świń dla córki, która zajmuje się hodowlą tych zwierząt. Miało to potrwać chwilę. Wróciła kilka minut po 17.00. Kobieta utknęła, bo drogę zagrodził jej stojący od wielu godzin pociąg. Postanowiła przejechać przez przejazd w Byczu. Ale tam też był problem, bo raz że pod górkę i ślisko, a dwa droga była nieodśnieżona. Samochód utknął na kilka godzin. - Ja to pół biedy, ale świnia zmarzła, kropnie kwiczała. Byłam bezradna – opowiada bytomianka, która jednak chce pozostać anonimowa. W tym samym czasie na ul. Sucharskiego utknęło wiele innych samochodów. - Kierowcy krzyczeli i awanturowali się. Zrobił się okropny kocioł – dodaje kobieta.Zakopał się między innymi bus jednej z firm ochroniarskich. - Kilku kierowców ma poniszczone podwozia i miski olejowe do wymiany – relacjonuje mieszkaniec ul. Sucharskiego, który obserwował zdarzenie.
„Sucharskiego musi poczekać”
Nasi rozmówcy mają żal do burmistrza Bytomia Odrzańskiego Jacka Sautera. Mówią, że od lat wysyłają do niego pisma, którymi wymieniają się z urzędem prosząc o budowę drogi. Ale burmistrz odmawia argumentując to m. in tym, że przy tej drodze stoi tylko kilka domów.- Zawsze jest tak, że któraś droga będzie robiona jako pierwsza a któraś jako ostatnia. Ci ostatni mieszkańcy mają prawo do pieniactwa, ale weźmy pod uwagę rachunek ekonomiczny – mówi Jacek Sauter. Budżet na przyszły rok zakłada tylko 100 tys. zł na budowę nowych dróg. Za te pieniądze zrobione zostaną dwie, na ul. Łąkowej i Topolowej. - Budowa drogi przy ul. Sucharskiego na całym odcinku, minimalnie przy czterech metrach szerokości, żeby zmieściły się dwa samochody, kosztowałaby ok. 600 tys. zł plus oświetlenie. A mieszka tam czternaście osób – zaznacza burmistrz. I dodaje że „Sucharskiego musi poczekać”.
- Ile? - W tej kadencji chcemy zrobić wszystkie drogi w gminie – odpowiada J. Sauter.
- Ja burmistrzowi tej drogi nie podaruję – zarzeka się jeden z mieszkańców.
Mariusz Pojnar