„Mruka” ma przebadać psychiatra
Przypomnijmy, Mirosław M. na którego w Bielicach, gdzie mieszka, mówią „Mruk”, słynie na styku gmin Nowe Miasteczko i Kożuchów z drobnych kradzieży.
W ostatnich miesiącach pisaliśmy o nim wielokrotnie, choćby w lutym, kiedy nowosolscy śledczy postawili mu zarzuty za kradzieże żywności (np. sześciu paczek makaronu) oraz mało wartościowych rzeczy (np. kaset magnetofonowych).
Mirosław M. prokuratorom wyjaśniał, że jest osobą bezrobotną, bez stałych źródeł utrzymania. Złodziejstwo miało być sposobem na przeżycie.
- Co miałem robić, jak nie miałem co jeść? - powiedział mi zimą przez uchylone w swoim skromnym pokoiku drzwi. Dalej rozmawiać nie chciał.
W ostatnim akcie oskarżenia z końca czerwca śledczy znowu postawili mu zarzut kradzieży za włamanie do mieszkania. Co ukradł? - Metalowy kubek, otwarte opakowanie z kawą Woseba, pudełko zapałek o łącznej wartości 20 zł – informuje Łukasz Wojtasik, szef nowosolskiej prokuratury.
Po trwającej już kilka miesięcy serii kradzieży od „Mruka” odwróciła się większość mieszkańców okolicy, których odstraszał nie tylko swoimi lepkimi rękami, ale także tym, jak dbał o swoją higienę.
- Po rynku chodzi albo w fekaliach, albo obnażony, na co patrzą małe dzieci – alarmowali nas w czerwcu mieszkańcy gm. Nowe Miasteczko.
Niedługo potem „Mruk” trafił do aresztu, gdzie, jak pokazują ostatnie miesiące, musi się czuć najlepiej. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że gdy ostatnio wypuszczano go do domu, nie chciał wychodzić... - Brama się otworzyła, żeby wjechał samochód to wbiegł za tym autem – mówi jedna z osób znająca sprawę.
- Ten mężczyzna ma problem ze swoimi potrzebami fizjologicznymi, jest po prostu chory, tylko jakoś dziwnie nikt nie może tego stwierdzić – w podobnym tonie wypowiada się kilku moich rozmówców, zarówno z terenu gm. Kożuchów, jak i policjanci, którzy mieli z nim do czynienia na policyjnym „dołku”.
Dwa miesiące temu Ośrodek Pomocy Społecznej w Kożuchowie wystąpił do nowosolskiego sądu z wnioskiem o przymusowe leczenie. Dokumentacja z sądu OPS-owi została zwrócona, bo brakowało w niej opinii biegłego lekarza psychiatrii, który stwierdziłby ewentualną chorobę lub odchylenia od obowiązującej normy w zachowaniu „Mruka”.
OPS, żeby uzupełnić informacje na temat stanu psychicznego Mirosława M. o brakującą opinię, zwrócił się tym razem do nowosolskiego aresztu.
- Poprosiliśmy o zorganizowanie w ramach opieki ambulatoryjnej badania psychiatrycznego i wydanie opinii biegłego lekarza psychiatrii na temat stanu zdrowia psychicznego naszego podopiecznego – mówi Iwona Stanisławska, pracownik socjalny zajmujący się gminą Bielice.
Na dziś żadna odpowiedź z aresztu do kożuchowskiego OPS nie wpłynęła.
Mariusz Pojnar