Dodane

  • Kolejne osiedle w śródmieściu

    ns krag
    Kolejna miejska plomba zostanie zagospodarowana. Przy ul. Waryńskiego na dawnej gazowni powstanie osiedle mieszkaniowe z usługami na parterze.

 

Pan Zdzisław z częścią zebranych grzybówSezon na kurki powoli się już kończy, na „czarne łebki” zaraz się zacznie. Grzybiarze ostrzą noże i apetyty, czekają na czas, kiedy po okresie opadów zrobi się ciepło i będzie można pójść w knieję i przytargać kosze leśnych smakołyków

Koniec wakacji zazwyczaj kojarzy nam się ze zbieraniem grzybów. Właśnie wtedy zaczyna się na nie sezon.  Grzybobranie to „sport” narodowy Polaków. Chodzimy do lasu całymi rodzinami, ze znajomymi, szczególnie kiedy dopisuje pogoda. Spędzenie dnia na łonie natury w poszukiwaniu borowików to miła odskocznia od miejskiego życia. Kiedy pomyślimy o grzybach, przed oczami pokazują się nam różne ich wcielenia: zawiesiste sosy, aromatyczne zupy, soczyste farsze, wianki suszonych borowików nawleczonych na nitkę albo rzędy słoików z grzybami marynowanymi na piwnicznej półce.

Sekretne miejsca
Pan Zdzisław na grzyby chodzi od zawsze, pochodzi z małej wsi, skąd do lasu chodzili wszyscy razem, czy się lubili, czy nie. Pasja do grzybobrania rosła z każdym rokiem i sezonem. Powód jest prosty – niepowtarzalny smak. W poszukiwaniach towarzyszy mu zawsze jego żona Henryka – Mój mąż jest świetnym zbieraczem, ja generalnie zajmuję się ich przebieraniem na różnego rodzaju potrawy: sosy grzybowe, grzybki marynowane, paprykarz z grzybami, gołąbki, pierogi, wszystko co się da! – mówi pani Henia. – W tym roku jeszcze nie było za bardzo grzybów, ale z niecierpliwością na nie czekamy – opowiada pan Zdzisław. – Mamy parę sekretnych miejsc z prawdziwkami, siniakami czy czerwonymi kozakami, a zazwyczaj jeździmy za Przyborów na „Małpią Górę”, tam są najlepsze – dodaje. Jak to bywa, nawet przy zbieraniu można przeżyć jakąś przygodę - Kiedyś wracając po nocnej zmianie z pracy, zatrzymałem się w niedużym zagajniku pozbierać parę grzybów. Była dosyć gęsta mgła więc od roweru odszedłem zaledwie kilkanaście metrów. Chcąc wrócić, w gęstej mgle nie mogłem go znaleźć. Obszedłem cały zagajnik, później okazało się, że rower stał kilka metrów ode mnie – śmieje się pan Zdzisław. Jak Ziemia Nowosolska długa i szeroka, wszędzie znajdziemy grzybiarzy, którzy w wyszukiwaniu „sekretnych miejsc” są mistrzami. Bywają tacy, którzy tajnych pól, gdzie można nacieszyć się prawdziwymi grzybowymi żniwami, strzegą jak największych tajemnic rodzinnych. Spotkanie na nich kogoś niewtajemniczonego, a tym bardziej zastanie tam obrazu samych „pni” po ściętych grzybach traktowane jest jako przykra porażka.

Relaks, który niesie niebezpieczeństwo
Grzybobranie innym kojarzyć się może z relaksem i odpoczynkiem na świeżym powietrzu – zbieranie jest tylko przyjemnym dodatkiem, urozmaiceniem dnia, to kontakt z naturą, oderwaniem się od  codzienności, możliwością zaczerpnięcia świeżego powietrza – opowiada Wojciech Świątek. Jak mówi, pasję do poszukiwań zaszczepiła mu jego babcia, z którą kiedyś codziennie chodził na grzyby. – Pamiętam jak zawsze budziła mnie z samego rana i wyruszaliśmy w drogę. Oczywiście nie ukrywam, że zbieranie grzybów dostarcza mi dużo satysfakcji z tego, że na święta zamiast jeść kupione grzyby na sosy lub pierogi, mogę być z siebie dumny, że to ja je nazbierałem – dopowiada.
Przed wyjściem do lasu należy jednak pamiętać o podstawowych zasadach bezpiecznego grzybobrania. Sanepid ostrzega przed trującymi grzybami. Czasem dopiero po powrocie do domu zaczynamy zastanawiać się, czy zebrane przez nas grzyby nie są trujące, dlatego nie zapominajmy, że podczas zbierania powinniśmy zachować rozwagę i zbierać gatunki tylko dobrze nam znane. Niektóre z nich wyglądają bardzo podobnie do tych jadalnych - Powinniśmy zbierać grzyby wyrośnięte, młode łatwo pomylić z ich trującymi odpowiednikami. Stare natomiast psują smak potraw, warto je jednak oszczędzić, bo z nich powstaną nowe – informują grzybiarze.

Mało kto wie, że w razie wątpliwości możemy zgłosić się do Sanepidu z prośbą o kontrolę. – Oczywiście jeśli ktoś miałby jakiekolwiek wątpliwości, może przyjść a my nieodpłatnie sprawdzimy, czy są jadalne – informuje Małgorzata Szablowska dyrektor PSSE w Nowej Soli.  - Na całe szczęście nie było ostatnio przypadków zatruć grzybami w naszym regionie. Należy jednak uważać na kleszcze, bo jak wiadomo w lasach liściastych to one są największym zagrożeniem. Warto więc zabezpieczyć się wcześniej kupując środki odstraszające. Można również odpowiednio zabezpieczyć skórę rąk i nóg. Po powrocie obejrzyjmy całe ciało, aby mieć stuprocentową pewność, że jest wolne od kleszczy – dodaje M. Szablowska.
Wyprawa do lasu z całą rodzina może być atrakcją i choć zbieranie grzybów może się wydawać banalne, to nie należy zapominać o zdrowym rozsądku, bo weekendowy, rekreacyjny wypad niestety może zakończyć się fatalnie.
Patryk Płonka