Sąd Okręgowy podtrzymał wyrok sądu I instancji i skazał znanego nowosolskiego restauratora na trzy miesiące pozbawienia wolności w zawieszaniu na dwa lata.
To była zima stulecia i awantura też była stulecia. Na początku 2010 r. miasto było zasypane prawie (!) po dachy. Jeden ze znanych nowosolskich restauratorów sporo zainwestował, żeby odśnieżyć chodnik przed lokalem. Chodziło o to, żeby jego klienci mieli gdzie parkować. Problem w tym, że na parkingu stanął inny samochód. Mężczyzna interweniował u strażników miejskich. Ci uznali, że na mają tam prawo parkować wszyscy i odeszli. Hotelarz pobiegł za mundurowymi. Doszło do przepychanek. Prokuratura twierdziła nawet, że mężczyzna uderzył strażnika i żądała dla niego czterech miesięcy pozbawienia wolności. Mężczyzna nie przyznawał się do winy. Twierdził, że się poślizgnął i chroniąc się przed upadkiem złapał strażnika za mundur.
Wyrok pierwszej instancji zapadł 16 czerwca. Sąd uznał wtedy, że biznesmen jest winny stosowania przemocy fizycznej wobec strażników miejskich, polegającej na szarpaniu ich, w celu zmuszenia do podjęcia czynności służbowej. Skazał go wtedy na trzy miesiące w zawieszeniu na dwa lata.
Od wyroku odwołały się obie strony. Prokuratura domagała się wyroku bez zawieszenia, a prawnik hotelarza chciał zmiany kwalifikacji czynu. Jego adwokat pisał w apelacji, że do naruszenia nietykalności strażników doszło, ale jego klient nie działał w celu zmuszenia ich do podjęcia czynności służbowych. Jaka to różnica? - W takiej sytuacji, jeśli czyn był sprowokowany przez niewłaściwe zachowanie funkcjonariuszy sąd może na przykład odstąpić od wymierzenia kary – mówi Łukasz Wojtasik, Prokurator Rejonowy w Nowej Soli.
1 lutego Sąd Okręgowy w Zielonej Górze uznał jednak, że obie apelacje są niezasadne i utrzymał w mocy wyrok sądu I instancji. Wyrok jest prawomocny.
(kk) (masa)