Dodane

  • Kolejne osiedle w śródmieściu

    ns krag
    Kolejna miejska plomba zostanie zagospodarowana. Przy ul. Waryńskiego na dawnej gazowni powstanie osiedle mieszkaniowe z usługami na parterze.

 

Widok zamku na początku XIX w.Malowniczo położony na stokach Wzgórz Dalkowskich Borów Polski jest jedną z najstarszych miejscowości na terenie powiatu nowosolskiego i jak każda powstała w dobie średniowiecza wieś kryje w swoich długich dziejach wiele zagadek i tajemnic.

Pozostającą na uboczu głównych szlaków komunikacyjnych i nieco zapomnianą miejscowość zdobią interesujące zabytki. Przed wiekami były one świadkami wydarzeń, które bezpośrednio wpływały na historię naszego regionu. Niestety, czas obszedł się z nimi okrutnie i tylko prace historyków i wyobraźnia nielicznych turystów potrafią na chwilę przywrócić blask temu urokliwemu miejscu.

Słowiański Borów

Podobnie jak w przypadku wielu wsi, które mogą się pochwalić średniowieczną metryką także początki Borowa Polskiego są trudne do datowania. Jest jednak kilka przesłanek, które pozwalają określić w przybliżeniu czas i okoliczności założenia osady. Nazwa wsi, która zawiera w sobie człon – bor, od borów, lasów – wskazuje, że powstała ona pośród gęstych lasów porastających okolicę w średniowieczu. Jej słowiański rodowód w tym wypadku nie może budzić wątpliwości. Później, kiedy nazwę wsi zaczęto zapisywać w języku niemieckim nie usunięto pierwotnego słowiańskiego brzmienia, tłumacząc go na bohrau, borau. Podobne brzmienie w języku niemieckim otrzymała wieś Hohenborau – dziś Borowiec, położony za Odrą w Puszczy Tarnowskiej oraz wiele innych wsi na Śląsku.
Rozwój osadnictwa na tym terenie w dobie średniowiecza podzielić można na dwa okresy. W pierwszym powstawały wsie na bazie lokalnej społeczności, czyli zasiedlone słowiańską ludnością miejscową, stąd często mówi się o osadnictwie na prawie polskim. Niekiedy, z inicjatywy książęcej, sprowadzano w celu zagospodarowania terenów osadników z obszarów Śląska o większym zaludnieniu. Lokowano je wokół istniejących już ośrodków, np. grodów. Prawdopodobnie w taki sposób doszło do założenia kilku wsi wokół grodu w Solnikach. Znalazły się wśród nich wsie – Solniki, Czciradz, Drwalewice, Lasocin, Dziadoszyce i oczywiście Borów Polski. Początkowo mogły to być tzw. wsie służebne (mieszkańcy takich wsi zobowiązani byli do świadczenia na rzecz grodu określonych posług), później, po przeniesieniu ośrodka władzy z grodu solnickiego do Kożuchowa, wsie związane były z parafią w Solnikach na rzecz, której płaciły dziesięciny. Wzmiankowanie parafii w 1220 r. wskazuje, że szereg tych wsi powstać mogło już na przełomie XII i XIII stulecia. W drugim okresie rozwoju osadnictwa mówimy o tzw. kolonizacji na prawie niemieckim. Związana jest ona z akcją prowadzoną przez księcia Henryka I Pobożnego i jego następców. Celem zasiedlenia ogromnych, niezamieszkanych połaci swojego władztwa sprowadzali oni osadników z krajów niemieckich. Otrzymywali oni dogodne warunki do osiedlenia w postaci tzw. wolnizny, czyli okresu podczas którego zwolnieni byli z wszelkich powinności wobec władcy. Po tym okresie, który mógł trwać od kilku do kilkunastu lat zobowiązani byli do uiszczania czynszów i danin. Osadnicy otrzymywali także ograniczone prawa samorządowe. Na cele wsi stawał sołtys (wcześniej organizator osady, tzw. zasadźca), osada miała swój sąd tzw. ławę. Mieszkańcy wsi założonych na takich warunkach, zwanych prawem niemieckim, byli zobligowani do budowy na swój koszt kościoła, tym samym rozbudowując organizację kościelną na zaludnianych terenach. W dużej mierze wyznacznikiem czy wieś ukształtowała się  przed czy po kolonizacji była właśnie obecność we wsi kościoła. Dlatego śmiało możemy powiedzieć, że gęsta sieć osad na zachód od Kożuchowa powstała w okresie kolonizacji na prawie niemieckim, gdyż posiadają własne kościoły (np. Broniszów, Mirocin Dolny i Górny, Studzieniec).
Kolonizacja doprowadziła do zagospodarowania większości obszaru i przyniosła zmiany etniczne. Dobrze zorganizowany element napływowy, jaki tworzyli osadnicy z krajów niemieckich szybko zdominował ludność polską. Z czasem i polskie wsie otrzymały prawa, jakimi cieszyły się nowo założone osady. Język niemiecki stał się językiem, którym posługiwano się w nazewnictwie oraz słowie pisanym. Tym samym, nazwy słowiańskich osad zaczęto zapisywać po niemiecku, często zachowując słowiańskie brzmienie lub dodając w nazewnictwie drugi człon. Ilustruje ten proces nazewnictwo dwóch położonych blisko siebie miejscowości - Borów Wielki i Borów Polski. Nie wiemy, czy wsie powstały w tym samym czasie, jednak obie nazywały się pierwotnie Borow (Borau), później w celu ich odróżnienia do jednej nazwy dodano niemiecki człon grossen (znaczy „wielki”) i tym samym przyjęła się nazwa Grossenborau. W przypadku drugiego Borowa do nazwy dodano najpierw w formie przymiotnika łacińskie słowo Polonicali, które tłumaczyć należy jako polski. W takiej formie zapisano po raz pierwszy nazwę wsi około 1220 r. - Borow Polonicali. W kolejnych wzmiankach pojawiła się już niemiecka transkrypcja nazwy wsi – Windischen Bohre (Windischborau). Niemieckie słowo Windich tłumaczyć należy jako słowiański, gdyż przez wiele stuleci plemiona germańskie określały Słowian mianem Wenedów. Zapisywana po niemiecku nazwa Borowa Polskiego wskazuje jednoznacznie, że wieś powstała przed kolonizacją i była zamieszkana przez ludność posługującą się językiem słowiańskim. Na uwagę zasługuje fakt, że przez wieki nazwa wsi nie uległa zmianie i przetrwała akcję likwidowania słowiańskich nazw przez władze hitlerowskie w latach 30. XX wieku.

Zamek i jego właściciele

Zamek w latach 30. XX wiekuRuiny budowli można dostrzec ze znacznej odległości, np. drogi Nowa Sól - Nowe Miasteczko. Z wkomponowanego w stok wzniesienia zamku rozciągał się niegdyś wspaniały widok na północno-wschodnią część okolicy. Okoliczności i czas powstania tej starej siedziby rycerskiej są bardzo niejasne. Częściowo na wiele nurtujących badaczy pytań odpowiedzi udzieliły przeprowadzone w latach 2001-2002 r. badania archeologiczne. Pomocna w ustaleniu chronologii zamku może być wzmianka o pierwszym właścicielu wsi. Był nim w 1295 r. kasztelan kożuchowski Teodoryk von Pesna. Przez następne 100 lat źródła milczą na temat wsi. Na podstawie badań archeologicznych wiemy, że w XIV stuleciu w miejscu zamku istniała bliżej nieokreślona budowla o konstrukcji drewnianej, posadowiona na usypanym w części kopcu. Czy była to siedziba kolejnych właścicieli – tego nie wiemy. Kolejna informacja o Borowie Polskim z 1391 r. mówi o jego właścicielu Heinrichu von Rechenberg. Był on rycerzem na dworach wielu książąt śląskich, potomkiem Rechenbergów, których wzmiankowano na Śląsku już w końcu XIII wieku. Heinrich i jego czterej synowie Nickel, Heinrich, Günter i Klemens służąc na kilku dworach książęcych zgromadzili pokaźny majątek, który stał się podstawą egzystencji i potęgi rodu w kolejnych stuleciach. Wystarczy wspomnieć, że Nickel w 1381 r. został właścicielem rozległych terenów Puszczy Tarnowskiej z Siedliskiem, Tarnowem i częścią Bytomia Odrzańskiego. Razem z braćmi zakupił także równie cenny kompleks dóbr ziemskich na pograniczu śląsko-łużyckim z Kliczkowem i Osiecznicą (wraz z tamtejszymi lasami) oraz Przemków z kilkoma wsiami. Za siedzibę rodową Rechenbergów w księstwie głogowskim uważany był jednak Borów Polski, gdyż pisali się oni rycerzami z Borowa. Im należy także przypisać budowę w miejscu wcześniejszego założenia, murowanego gotyckiego zamku. Książęca zgoda na jego budowę już w końcu XIV wieku była wielkim wyróżnieniem. Nową siedzibę wybudowano na planie prostokąta o wymiarach 22 x 29 m z głazów narzutowych układanych warstwowo. W części północno-wschodniej stanął piętrowy dom mieszkalny. Pozostałą, otoczoną kamiennym murem o wysokości około 8-10 m od poziomu fosy część zajmował dziedziniec z budynkiem gospodarczym i centralnie usytuowaną studnią. Całość założenia otaczała fosa, szeroka miejscami na 20 m. Do zamku prowadził przerzucony nad fosą drewniany most. Do dziś ze średniowiecznego zamku zachowały się trzy ściany - w całości wschodnia, fragmenty północnej i południowej oraz odkryta przez archeologów studnia. Tak uformowana budowla przez następne 150 lat była główną siedzibą rodu. W celu podniesienia rangi miejscowości, w której stanęła, Rechenbergowie ufundowali w pobliżu kościół, wzmiankowany w 1414 r. Była to świątynia dworska i zapewne miejsce pochówku żyjących w średniowieczu członków rodu. Według do końca niepotwierdzonych źródeł zamek około 1433 r. mógł być zajęty przez wojska husytów, które przez terytorium księstwa głogowskiego maszerowały w kierunku posiadłości cesarskich i krzyżackich na północy.
Podobno jeszcze u schyłku XIX wieku nadal czytelne były pozostałości ich obozu - ziemne wały. Rezydujący na zamku w połowie XV stulecia Melchior Rechenberg wraz z bratem Nickelem z Kliczkowa byli jednymi z największych posiadaczy ziemskich w księstwach głogowskim i świdnicko-jaworskim. Melchior w 1468 r. powiększył swój majątek obejmujący wsie Borów Polski, Borów Wielki, dobra siedlisko-bytomskie o nowy zakup w postaci Sławy z całym okręgiem. Jego liczne potomstwo dało początek kilku nowym liniom rodu, które w XVI stuleciu rozgałęziły się na terenie księstwa oraz w Prusach Książęcych. Sam Melchior pochowany został z dala od swojego zamku. Zmarł w 1482 r., prawdopodobnie podczas jednej ze swoich podróży i pochowany został w kościele franciszkanów w Zgorzelcu. Dzisiaj świątynia znajduje się w niemieckiej części miasta (Görlitz), a w niej piękna, późnogotycka płyta nagrobna upamiętniająca Rechenberga.
U progu XVI stulecia siedziba rodowa w Borowie Polskim była już obiektem przestarzałym, nic więc dziwnego, że przepojeni duchem renesansu Rechenbergowie szukali wygodniejszych domów do zamieszkania. Najwybitniejszy z członków rodu baron Hans po zakupie Otynia w 1516 r. rozpoczął tam wznoszenie nowej renesansowej siedziby. W jego ślady poszli bracia z Siedliska i Sławy oraz kuzyni z Kliczkowa i Przemkowa. Zanim jednak opuścili swoje rodzinne gniazdo, zamek w Borowie mógł być widownią ważnych wydarzeń. Na początku XVI stulecia księstwo głogowskie pozostawało we władaniu Zygmunta Jagiellończyka. Przyszły król Polski (Zygmunt I Stary) pełniąc funkcję namiestnika Śląska rezydował w Głogowie. Jego krótkie rządy zapisały się jednak w dziejach księstwa bardzo dobrze. Zaradny książę podniósł swoje władztwo ze zniszczeń wojennych i przyczynił się do rozwoju gospodarczego. Na jego dworze oprócz Polaków przebywali przedstawiciele lokalnej szlachty. Wśród nich prym wiódł wspomniany już Hans Rechenberg. Jako rycerz i doradca księcia cieszył się zaufaniem młodego władcy. Niewykluczone, że podczas swoich podróży po księstwie książę Zygmunt gościł na zamku w Borowie Polskim u możnej rodziny swojego wiernego dworzanina. Rok 1510 zapisał się w dziejach miejscowości przykrym wydarzeniem. Miejscowy folwark, prawdopodobnie także i kościół i zamek padły ofiarą pożaru wywołanego napadem na posiadłości Rechenbergów zbuntowanych chłopów. Bunt wymierzony był wprawdzie przeciwko augustianom z Żagania, ale Rechenbergowie, którzy bronili dóbr zakonnych stali celem akcji odwetowej. Po tych wydarzeniach zamek mógł być przez pewien czas opuszczony. Po śmierci Hansa Rechenberga w 1537 r. jego rozległe dobra podzielone zostały pomiędzy braci i bratanków. Borów Polski z Otyniem otrzymał bratanek Georg, który osiadł na stałe w Otyniu. W połowie stulecia podjął decyzję o rozbudowie starego zamku w Borowie Polskim. Niewykluczone, że inwestycja ta była podyktowana potrzebą przygotowania siedziby dla jednego z synów. Przebudowa i rozbudowa gotyckiego zamku przeprowadzona została w latach 1548-1550. W pierwszej kolejności przebudowano stary dom, a następnie od wschodu dostawiono do niego renesansowe czterokondygnacyjne skrzydło. Do jego budowy użyto cegły i kamieni z częściowo obniżonego muru obwodowego zamku. Nowy renesansowy człon zamku w narożniku od strony południowo-wschodniej otrzymał wieżę, którą w dwóch dolnych kondygnacjach zaopatrzono w strzelnice. W wyniku renesansowej przebudowy powierzchnia mieszkalna zamku uległa podwojeniu. Zakończenie przebudowy uczczono wmurowaniem tablicy fundacyjnej. Zachowana do dzisiaj i przechowywana w Nowym Miasteczku kamienna tablica prócz herbu zawiera inskrypcję, informującą o fundatorze Georgu Rechenbergu. Przygotowana dla jednego z synów Georga borowska siedziba nie została jednak na stałe zamieszkana. Z dwóch synów tylko jeden przeżył ojca, ale zamieszkał w Otyniu. Kolejni Rechenbergowie przebywali w Borowie tylko okazjonalnie. Po śmierci w 1610 r. ostatniego z otyńskich przedstawicieli rodu Hansa Georga zamek jako oprawę wdowią otrzymała jego żona Margareta. W krótkim czasie o schedę po otyńskich Rechenbergach rozgorzał gorący spór między krewniakami. Wszystkie strony konfliktu prócz działań procesowych odwoływały się do rozwiązań siłowych zajmując wielokrotnie Otyń i Borów Polski.

Schyłek świetności zamku

Kościół i kaplica św. Anny w latach 30. XX w.W trakcie toczących się sporów majątkowych wybuchła wojna trzydziestoletnia (1618-1648), podczas której obie siedziby zajmowane były przez obce wojska. Po zakończeniu wojny zamki w Otyniu i Borowie Polskim były w opłakanym stanie. Zmieniły także właścicieli, gdyż Rechenbergowie utracili swoje dobra na rzecz jezuitów. Zakonnicy odbudowali otyńską rezydencję adaptując ją na klasztor. Zamek w Borowie Polskim, prawdopodobnie po niewielkich naprawach, stał się siedzibą administratora majątku. Kolejne 150 lat, tj. od połowy XVII do końca XVIII stulecia, w dziejach zamku jest kompletnie nieznane. W tym czasie budowla popaść musiała w ruinę. Około 1800 r. zawaliła się wieża. Wcześniej zapewne część budulca z murów obwodowych wykorzystano do budowy stodół i obór w administrowanym przez jezuitów folwarku. Folwark ten funkcjonował w pobliżu zamku, a jego zabudowa wchłonęła eksponowany niegdyś obiekt. Na zachowanej rycinie Carla Benjamina Schwarza z początku XIX wieku widzimy zamek jako ruinę. Prawdopodobnie w połowie XIX wieku nowy administrator folwarku postanowił nakryć dachem renesansową partię murów dawnej rezydencji. Po remoncie urządzono w niej niewielkie mieszkanie oraz spichlerz. Na terenie dawnego dziedzińca postawiono letnią altanę. W takim kształcie obiekt przetrwał do połowy XX stulecia. Z przekazów wiadomo, że w 1945 r. radzieccy żołnierze wykorzystywali dawny zamek jako magazyn zrabowanego w okolicach mienia. Po ich wyjeździe polscy osadnicy zaadaptowali zamek na potrzeby magazynowe. Początkowo przetrzymywano tam płody rolne. Jednak stan obiektu ulegał stałemu pogorszeniu i ostatecznie po zawaleniu się dachu i stropów w końcu lat 60. XX w. zamek opuszczono. W latach 70. próbę ratowania zabytkowej budowli podejmował społeczny opiekun zabytków. Ponowne próby w latach 2001-2002 czynili członkowie Koła Nowosolskiego Towarzystwa Przyjaciół Fortyfikacji. Oczyszczono teren zamku z dzikiej roślinności, wycięto zagrażające spójności murów drzewa. Działania te nie znalazły jednak zainteresowania ówczesnych władz gminy Nowe Miasteczko. Brak środków na kontynuację akcji w konsekwencji doprowadził to tego, że przyroda ponownie „zawładnęła” starymi murami. Pożytkiem z pracy młodych ludzi na zamku było umożliwienie „wejścia” na jego teren archeologów, którzy przeprowadzili pierwsze prace. Pozyskany wtedy materiał archeologiczny w postaci fragmentów ceramiki naczyniowej, fragmentów kafli piecowych i drobnych przedmiotów, np. gwoździ, noży, okuć drzwi, obok wspomnianej już kamiennej tablicy są jedynymi zabytkami materialnymi związanymi z dziejami tego zabytku.
Dziś zachowane mury zamkowe grożą w każdej chwili zawaleniem. Niedługo podzieli on los innej dawnej siedziby Rechenbergów – zamku i klasztoru w Otyniu. Ratunkiem dla obu obiektów jest podjęcie działań celem zabezpieczenia ich reliktów jako tzw. trwałej ruiny. Jeżeli w najbliższych latach nie podejmiemy tego trudu z krajobrazu regionu znikną kolejne świadectwa jego ciekawych dziejów.

Kościół i kaplica

Kościół pod wezwaniem św. Marii Panny, Barbary i Klemensa został ufundowany przez braci
Nickela, Güntera, Heinricha i Klemensa Rechenbergów w 1414 r. Budowę świątyni łączyć należy z chęcią podniesienia rangi wsi, w której znajdował się już zamek. Kilka lat później kościół bogato uposażono i uzyskano w kurii wrocławskiej zgodę na wyłączenie świątyni z terenu parafii w Solnikach. Prócz uposażenia w dobra ziemskie i znaczne dochody, fundatorzy świątyni zadbali także o jego wyposażenie. Świadczy o tym, pochodzące z czasów budowy kościoła sakramentarium, którego autorstwo wiązać można z działającym na dworze księcia Ludwika II legnickiego mistrzem z Burgundii. Godnym uwagi jest zarówno pochodzenie autora wyposażenia kościoła, świadczące o powiązaniach Rechenbergów z dworem legnickim, ale także dbałość fundatorów o zapewnienie wysokiego poziomu artystycznego dzieł umieszczanych w świątyni. Od tej pory kościółek pełnić zaczął funkcję świątyni dworskiej. W niej odbywały się najważniejsze dla życia rodziny uroczystości – chrzty, śluby i zapewne pogrzeby. Architektura pierwotnej świątyni jest nieznana, była to zapewne budowla drewniana. Z 1465 r. pochodzi wzmianka o kaplicy p.w. Najświętszej Marii Panny na cmentarzu przy kościele w Borowie Polskim. Wskazywać może na obecność już wówczas obok kościoła kaplicy, która mogła pełnić funkcję kaplicy grobowej członków rodziny.
U progu czasów nowożytnych Rechenbergowie zainicjowali przebudowę kościoła w Borowie Polskim. Późnogotycki kościółek wzniesiono z kamienia i cegły. Salowe wnętrze zamknięto od wschodu trójbocznie, od północy dostawiono zakrystię i otwartą arkadowo do wnętrza kaplicę. Wieżę, w górnej kondygnacji drewnianą, dostawiono od zachodu. Całość wzgórza kościelnego otoczona została kamiennym murem. Nie można wykluczyć, że przebudowa świątyni związana była z napadem chłopów na Borów w 1510 r., podczas którego starszy kościół mógł zostać uszkodzony. Po ukończeniu budowy na wieży zawieszono drugi dzwon z inskrypcją i datą 1510 r. Wraz z utratą przez zamek rangi głównej siedziby rodowej spadła także ranga miejscowej świątyni. Z zachowanej na murach kaplicy kamiennej płyty upamiętniającej zmarłą w 1530 r. żonę Georga Rechenberga wnioskujemy, że nadal mogli być na terenie kościoła chowani członkowie rodziny. Ważnym wydarzeniem w dziejach kościoła była uroczystość, która miała miejsce 3 kwietnia 1559 r. Wtedy Georg Rechenberg oficjalnie ogłosił wprowadzenie w swoich dobrach religii luterańskiej. Po przejęciu majątku przez jezuitów świątynię ponownie konsekrowano i administracyjnie podporządkowano parafii w Nowym Miasteczku. Zmianie uległo także wyposażenie, przeniesiono do kaplicy gotyckiej, które w kościele zastąpiono w wystroju barokowym. Zrujnowaną kaplicę przykościelną jezuici odbudowali i około 1670 r. poświęcili p.w. św. Anny. Protokół powizytacyjny z 1687 r. opisywał ją jako budowlę założoną na planie kwadratu nakrytą miedzianym dachem. We wnętrzu znajdował się ołtarz z wizerunkiem św. Anny oraz ławki. Ponadto wzmiankowano figury Chrystusa, Matki Bożej i św. Marty. Kolejny opis kaplicy pochodzi z lat 20. XX stulecia. W tym czasie pełniła ona funkcję kaplicy pogrzebowej p.w. Wniebowstąpienia. Na jej wyposażeniu znajdował się podniszczony ołtarz główny i boczny, cztery figury maryjne, jedna ze sceną Zmartwychwstania oraz dwie rzeźby apostołów. Sam kościół w 1880 r. poddano renowacji, na chórze zainstalowano organy. Na jubileusz 500-lecia świątyni w 1914 r. wnętrza ponownie odmalowano. W 1917 r. na potrzeby wojenne zdemontowane zostały historyczne dzwony. Rychłe zakończenie I wojny światowej uchroniło je jednak przed przetopem. Na jednym z nabrzeży Hamburga przetrwały do końca II wojny światowej, dziś wiszą na dzwonnicach kościelnych w dwóch niemieckich miastach.
Po II wojnie światowej świątynia poniosła kolejne straty. Z publikacji z 1963 r. dowiadujemy się, że kościół został okradziony dwa lata wcześniej a skradziono elementy sakramentarium z przełomu XIV i XV wieku. Z opisu tego dowiadujemy się, że pozostałe elementy tego zabytku znajdowały się nadal w kościele – konsola oraz pełnoplastyczne figury apostołów. Niestety nie wiadomo co się z nimi wkrótce stało. Dziś we wnętrzach świątyni nie ma śladu po tym cennym zabytku. Jego fragmenty odkryto natomiast i zabezpieczono dwa lata temu w pobliżu kościoła. Ten sam przekaz z lat 60. opisuje wystrój kaplicy św. Anny. W tym czasie nakrywał ją jeszcze dach ze strzelistą wieżyczką z latarnią. Wnętrza kryły pozostałości gotyckiego ołtarza, pasję z belki tęczowej, dwie figury Madonny i część środkową kamiennego sakramentarium. Z wcześniejszych opisów wynika, że część tego wyposażenia pochodzić musiała z innych świątyń regionu. Według niepotwierdzonych do końca informacji miały się one znaleźć w kaplicy w czasie II wojny światowej, jako jeden z depozytów zabytków kościelnych. Kilka obiektów z tego zbioru trafiło później do Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze. Po konserwacji udostępniono je na ekspozycji poświęconej śląskiej sztuce sakralnej. Niezabezpieczona kaplica popadła niestety w ruinę. Jedynym zachowanym elementem jej dawnego wystroju jest tylko wspomniana już tablica nagrobna Anny Rechenberg. I ten zabytek był przed kilku laty przedmiotem zainteresowania członków TPF, którzy oczyścili ruiny kaplicy i próbowali zabezpieczyć jedną z najstarszych renesansowych tablic nagrobnych w regionie przed działaniem warunków atmosferycznych. Dziś ten nierozerwalnie związany z dziejami Borowa Polskiego zabytek czeka na ratunek. Wymaga zabezpieczenia i podjęcia badań archeologicznych, podobnie jak otoczenie samego kościoła, które nadal okala ogrodzenie wykonane z pozyskanego w okolicy „materiału” – nagrobków z przykościelnego cmentarza !
Podjęcie prac ratunkowych zabytków Borowa Polskiego z pewnością przyniesie jeszcze odkrycie wielu jego tajemnic.
Tomasz Andrzejewsk