Dodane

  • Kolejne osiedle w śródmieściu

    ns krag
    Kolejna miejska plomba zostanie zagospodarowana. Przy ul. Waryńskiego na dawnej gazowni powstanie osiedle mieszkaniowe z usługami na parterze.

 

Kogut przezimuje w Modrzycy. Tam gdzie spędził kilka ostatnich miesięcy, już raczej nie wróciMieszkańcy okolicy ronda przy ul. Kościuszki, z którymi w środę rozmawialiśmy o kogucie żyjącym w śródmieściu drżeli o to, co stanie się z nim zimą. - Boimy się że jak spadnie temperatura, to zamarznie – mówili troskliwie. Wieczorem „waleczne serce”, bo wielu wcześniejszych nieudanych próbach został złapany podczas brawurowej wspólnej akcji straży pożarnej i miejskiej. Kogut zimę spędzi w Modrzycy, o ile nie zdechnie z tęsknoty za swoją dzielnicą...
O kogucie, który codziennie budzi mieszkańców ulic przyległych do centrum miasta napisaliśmy w połowie sierpnia. Miał kilku przeciwników, większość jednak mówiła o nim dumnie: „Nasz kogut” albo „Waleczne serce”. Ten pseudonim przylgnął do  niego między innymi dlatego, że nie dał się ani pobliskim dachowcom, ani dwóm kloszardom, których ktoś za dwa wina wynajął, żeby go uciszyć.
Jak znalazł się w śródmieściu? Wśród ludzi krążyło kilka wersji - Z tego co słyszałam, to uciekł jednemu panu, który kupił go na targu. Zamiast go przywiązać, wziął pod pachę, a kogut poszedł w długą - mówiła jedna z mieszkanek pobliskich kamienic. Według innej opcji, podobnej, ale trochę zmodyfikowanej, koguta ktoś faktycznie kupił na targu, ale później trzymał w garażu, z którego ptak nawiał.
„Budzika” ostatnie godziny na wolności
Już wtedy obawy co do tego, jak „Waleczne serce” poradzi sobie zimą, zgłaszała jedna z mieszkanek bloku przy ul. 1 Maja, tuż obok miejsca, w którym mieszkańcy codziennie dokarmiali koguta. - Musimy pomyśleć, co zrobić z nim jesienią, chyba trzeba mu zbić z desek mały kurnik, żeby nie zmarzł – mówiła w jednym z wakacyjnych numerów Tygodnika Krąg.
Miejsce, w którym grasował żywy „budzik” okolicy, odwiedziłem w środę rano. Koguta nie było...- Ostatnio go jakoś nie widziałem, może psy go dorwały – powiedział mi mężczyzna spacerujący ze swoim pupilem. Zasmucony, bo też go polubiłem, podszedłem do dwóch pań idących na poranne zakupy. - Nie wiedzą panie gdzie może być kogut, może nie żyje? - zapytałem. - Coś pan, rano go słyszałam, jakoś chwilę po 7.00 rano – powiedziała z uśmiechem jedna z kobiet.
Brawurowe zatrzymanie pod osłoną nocy
- Wie pan co, on to chyba nie przestawił sobie zegarka w październiku, bo pieje godzinę za wcześnie – rozbawiła mnie druga z kobiet. Jedno było pewne, podejrzenia, że mógłby nie żyć, się nie sprawdziły. Podszedłem kilkanaście metrów dalej i mym oczom ukazał się... Mel Gibson wśród okolicznych kogutów. Jego pióra ładnie mieniły się w budzącym się słonku. - Patrz pan jaki on jest piękny – zaczepiła mnie jedna z pań wracająca z targu. - To prawda, ale co z nim będzie zimą? - zapytałem. - Ludzie powinni mu kurnik z desek zbić, bo inaczej będzie kłopot...
Jak się później okazało, były to ostatnie godziny „walecznego serca” na wolności. Wieczorem, kiedy kogut szykował się do snu, po wspólnej akcji straży pożarnej i miejskiej, kogut został złapany. - Przyszli po niego jak po bandytę – przejaskrawiała nieco przez telefon pani Zosia, która widziała środowe zatrzymanie.
Anonimowy donos: kogut jest zagrożeniem
W środę w redakcji zjawiła się kobieta, mieszkanka okolicy, w której grasował kogut, twierdząc, że zwierzę jest zagrożeniem dla dzieci idących do szkoły i kierowców. - Proszę zauważyć, na ul. 1 Maja jest bardzo duży ruch, a kierowcy jada i gapią się na tego ptaka. Uważam, że tam może dojść do tragedii – stwierdziła i zainterweniowała. Wieczorem koguta już nie było. Schronienie znalazł w Modrzycy u jednego z mieszkańców, podobno miłośnika zwierząt.
Z zimna na pewno nie zginie, w nowym domu będzie mu na pewno ciepło. Ale czy nie uschnie z tęsknoty za miejscem, w którym zdobył swoją sławę...
Mariusz Pojnar