Dąbrowno to mała miejscowość w okolicy Lubięcina. To tam spotykają się pasjonaci, dla których latanie jest miłością życia. Stowarzyszenie Ikarus zawiązało się trzy lata temu, ale większość jego członków lotnictwem pasjonuje się od dziecka. Tak jak prezes Romuald Rataj, który zachwycił się samolotami, kiedy miał sześć lat. (...)
Lotnisko to ich drugi dom. Mówią, że w domu kawa nie smakuje tak samo jak w hangarze. Spotykają się tu w każdy weekend, w każdej wolnej chwili, jak tylko jest odpowiednia pogoda, żeby wzbić się do chmur. Zimą nie przeszkadzają im niskie temperatury, wrażenia sprawiają, że nie czują zimna. - W górze człowiek staje się lżejszy. Myśli o tym, co widzi, a na dole zostawia wszystko. Większość ludzi nie potrafi wytłumaczyć precyzyjnie co daje im latanie, to po prostu trzeba przeżyć. To coś, za co warto oddać życie – mówi Mariusz Płaksa.
Tym co ich napędza jest adrenalina. Wsiadając na motolotnie zawsze serce zaczyna bić szybciej. W ich środowisku istnieje takie żartobliwe, ale chyba prawdziwe określenie, że lepiej jest przeżyć pięć minut jak orzeł niż całe życie jak świnia.
Anna Dębska
Więcej czytaj we wtorkowym wydaniu Tygodnika Krąg.