Do tego bandyckiego ataku na funkcjonariuszy Komendy Powiatowej Policji w Nowej Soli doszło z czwartku na piątek na ul. Żeromskiego w Otyniu, w niedalekiej odległości od Zespołu Szkół.
Ok. godziny 0.30 policyjny dyżurny odebrał zgłoszenie dotyczące zakłócenia ciszy nocnej na ul. Chrobrego. Na miejsce wysłał zmotoryzowany patrol. Dwóch młodych policjantów prewencji podjechało busem w okolice rynku. Nie zastali nikogo, kto zachowywałby się w sposób niewłaściwy. Ruszyli w kierunku szkoły. Na ul. Żeromskiego napotkali czterech młodych mężczyzn, których chcieli wylegitymować. Trzech z nich bez większych problemów podało swoje dane osobowe, czwarty nie chciał tego zrobić, po czym podał dane, które nie figurowały w policyjnym systemie. Zgodnie z procedurami, żeby ustalić jego tożsamość, policjanci chcieli go zabrać na komendę. - Kiedy wsadzili go do busa, doszło do tego desperackiego ataku – informuje Marcin Maludy z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp.
Funkcjonariusze prawdopodobnie z miejsca, w którym legitymowali całą czwórkę, chcieli kawałek odjechać, żeby odizolować zatrzymanego od pozostaje trójki, po czym chcieli go przeszukać.
Nie zdążyli, bo w momencie, kiedy jeden z policjantów wrócił za kierownicę, 17-latek wyciągnął nóż i zaatakował tego, który siedział z nim na pace busa. Z naszych informacji wynika, że 17-latek miał finkę, którą nosił przy sobie na pasku lub w skarpetce. Nożem zaczął machać bez opamiętania. Jeden ciosów o kilka centymetrów minął tętnicę szyjną policjanta. Łącznie zadał mu ok. 10 ran kłutych i szarpanych w okolicach szyi, ramion oraz pleców. Kiedy nożownik zaczął wymachiwać nożem, natychmiastowo do pomocy koledze ruszył partner z patrolu. Kiedy doskoczył do drzwi, został kopnięty i także trafiony nożem. Rozjuszony nastolatek wyskoczył z busa i zaczął uciekać. Policjant ruszył w pościg i szybko zatrzymał uciekiniera.
Jego ranny kolega, który leżał zakrwawiony w busie na podłodze, sam wezwał pomoc. Po kilku minutach na miejsce dotarł patrol z Nowej Soli. Z naszych informacji wynika, że to policjanci nie czekając na karetkę wzięli kolegę do radiowozu i ruszyli w stronę szpitala. Na strefie, mniej więcej na wysokości Norda, zatrzymali karetkę, do której przeniesiono krwawiącego policjanta i przewieziono do szpitala.
Stan zdrowia ranionego policjanta jest stabilny. Mało tego, że sam wezwał pomoc, to lekarzom w szpitalu miał powiedzieć, że zdążył odbezpieczyć broń, która została w radiowozie. Chciał, żeby przekazać tę informację policjantom w obawie, żeby nikomu przypadkowo nie wypaliła.
- Miał dużo szczęścia, przecież jeden z ciosów przeszedł kilka centymetrów od tętnicy szyjnej. Skutki ataku na pewno zminimalizowała także kamizelka taktyczna, którą policjanci noszą na służbie. Z drugiej strony należy podkreślić profesjonalizm policjanta, który szybko doskoczył do kolegi, a potem ruszył za napastnikiem – mówi M. Maludy z KWP w Gorzowie Wlkp.
Ten funkcjonariusz, który także został trafiony nożem nad łukiem brwiowym, z dziewięcioma szwami opuścił szpital tego samego dnia nad ranem.
Po zdarzeniu sprawca brutalnego ataku trafił na policyjny dołek. W piątek i w sobotę był przesłuchiwany przez nowosolskich śledczych. Na razie oficjalnie nie wiadomo, jakie złożył wyjaśnienia. - Na obecnym etapie tego nie ujawniamy, gdyż mamy do przesłuchania sporo świadków w tej sprawie, m.in. kolegów tego 17-latka, którzy byli z nim tamtej nocy – mówi Katarzyna Wojciechowska, z-ca Prokuratora Rejonowego w Nowej Soli.
Z naszych informacji wynika, że chłopak tłumaczył prokuratorom, że nie pamięta całej sekwencji zdarzeń przed i po ataku. Ale ustaliliśmy także, że nie był pijany. Przebadany ok. 5.00 rano na zawartość alkoholu miał wydmuchać tylko jego śladowe ilości.
Czy zatem był po narkotykach lub dopalaczach? Wiadomo, że zabezpieczono krew. Na wyniki tego badania poczekamy kilka tygodni.
W sobotę 17-latek został aresztowany na trzy miesiące. Przebywa w nowosolskim areszcie. Będzie odpowiadał jak dorosły (w lutym skończył 17 lat – dop. red).
- Usłyszał zarzut podwójnego usiłowania zabójstwa wsparty zarzutem dotyczącym czynnej napaści na policjantów – mówi prok. K. Wojciechowska.
Grozi mu od 8 lat do nawet dożywocia.
Sprawca ataku na funkcjonariuszy nie jest mieszkańcem Otynia, ma meldunek w gm. Nowe Miasteczko. Według naszej wiedzy nigdy nie był notowany, nie figuruje w żadnej policyjnej bazie. Jak ustaliliśmy, noże były jego pasja. Nosił je przy sobie nawet do szkoły. Miał ich przynajmniej kilka. Nieoficjalnie mówi się, że w Otyniu znalazł się, bo okłamał matkę, że jedzie na wycieczkę szkolną, a faktycznie trafił do znajomych, by poimprezować.
Mariusz Pojnar