Ponad miesiąc temu interweniowaliśmy w sprawie brakującej kasy biletowej na nowosolskim dworcu PKP. Zamiast kasy mamy zaryglowane okienko z kartką informującą o zamknięciu punktu do odwołania. Czy to znaczy, że kasy tu już wcale nie będzie? Kto uznał, że w czterdziestotysięcznym mieście niepotrzebne jest miejsce, gdzie można kupić bilet na pociąg? - pytali wówczas nasi Czytelnicy.
- Dotychczasowej ajentce skończyła się umowa i ogłosiliśmy przetarg na wyłonienie prowadzącego kasę. Do przetargu nie wystartowała dotychczasowa ajentka, dlatego nowy nabywca musiał mieć czas na załatwienie wszystkich formalności i przygotowanie pod siebie tego miejsca. I stąd chwilowe zamknięcie kasy, która myślę, że w ciągu tygodnia znów będzie funkcjonować – powiedziała nam wówczas osoba pracująca w siedzibie Przewozów Regionalnych.
Minęło kilka dobrych tygodni i niestety nic się nie zmieniło. - Środek okresu urlopowego, a w Nowej Soli nie ma ani jak kupić biletu, ani jak zorientować się, czy w ogóle warto go kupić, bo nie ma komu zadać nurtujące nas pytanie. Ja na ten przykład chciałbym pojechać do Krakowa, ale nie wiem, czy pociąg jadący w tym kierunku zatrzymuje się w Nowej Soli – denerwuje się dzwoniący do redakcji mężczyzna.
Przewozy Regionalne znów obiecują, że lada dzień kasa otworzy się na klientów. - Nowy ajent tak długo czeka na odpowiednie dokumenty. Ma już umowę z wydziałem nieruchomości, ale wciąż brakuje mu pisma z energetyki. Podobno jest już blisko załatwienia wszystkich formalności i jeśli nie pod koniec lipca, to od sierpnia na pewno rozpocznie działalność – deklaruje pracownik PR.
(al)