Istnieje realne zagrożenie, że podczas tegorocznego naboru do Publicznego Przedszkola nie dostanie się aż 20 dzieci. Gmina tnie koszty. - Na dzieciach nie powinno się oszczędzać – na takim stanowisku stoi rada rodziców Zamieszanie wokół Publicznego Przedszkola w Siedlisku trwa od kilku miesięcy. Mówi się, że od września do placówki zostanie przyjętych 93 dzieci. Ale z listy maluchów zgłoszonych na rok szkolny 2013/2014 wynika, że tych dzieci jest 113. Czyli 20 zostałoby bez opieki przedszkolnej. Taka wizja najbliższej przyszłości najmłodszych mieszkańców gminy spotkała się z niezadowoleniem rodziców, którzy jasno mówią, że obecne rozwiązanie jest nie do zaakceptowania. - Na dzieciach się nie oszczędza, to przyszłość gminy, dlatego od najmłodszych lat powinniśmy zapewnić im dobre warunki do jak najlepszego rozwoju, a przecież przedszkole to pierwszy szczebel edukacji i przygotowanie do roli ucznia – mówi poirytowany całą sytuacją Marek Bal, przewodniczący rady rodziców (w przedszkolu ma 4-letniego synka – dop. red).
- Ok. półtora miesiąca temu odbyło się spotkanie z całą radą gminy i wójtem, na którym przestawiliśmy swoje problemy.  Na koniec ustaliliśmy, że każdy się nad nimi pochyli. Daliśmy sobie 30 dni, minęło więcej czasu i dalej nie wydarzyło się nic, co by nas usatysfakcjonowało – dziwi się pan Marek.
Rada rodziców przygotowała trzy propozycje rozwiązania problemu. - Jedna z nich była nawet tak optymistyczna, że zakładała przyjęcie wszystkich dzieci z gminy. Musielibyśmy tylko zrobić jeden oddział przy szkole złożony z dzieci, które są w  placówce tylko na pięć godzin podstawy programowej. To głównie 5- i 6-latki w liczbie 27 maluchów.  Wśród nich jest dwójka z orzeczeniem niepełnosprawności, która mogłaby pozostać w przedszkolu, bo tu miałyby lepsze warunki. Czyli w grupie przy szkole byłoby 25 osób – objaśnia najbardziej optymistyczną dla wszystkich rodziców propozycję M. Bal. Dodaje również, że przy szkole jest salka zabaw oraz że przystosowanie wszystkiego do przyjścia dzieci da się zrobić niewielkim kosztem.
- Niestety to rozwiązanie nie zostało zaakceptowane... - rozkłada ręce przewodniczący rady. Inna propozycja polegała na tym, żeby od godz. 13.00 działała grupa popołudniowa. - Fakt, to nie jest dobre rozwiązanie, zdajemy sobie sprawę, ale tu nie ma dobrych rozwiązań. Dobrym byłoby żeby wszystkie dzieci zaczęły uczęszczać do przedszkola, ale to wydaje się na dziś tylko naszym pobożnym życzeniem – mówi przedstawiciel rodziców.
„Kocioł” wokół naboru to tylko kwestia tego roku, bo w przyszłym odejdzie najliczniejsza obecnie w przedszkolu grupa 6-latków, których jest aż 39. Jak z placówki wyjdzie ten rocznik, sytuacja się unormuje.
Wójt gminy Dariusz Straus zgadza się z przedstawicielem rady rodziców, że temat nadmiaru dzieci dotyczy tylko najbliższego semestru.- W tym roku jest ich więcej niż zwykle, dlatego wszystkie dzieci nie będą miały miejsca w przedszkolu. Niestety, ale nic na to nie poradzimy. Przedszkole nie jest tak duże, żeby przyjąć ponad stan. Jeśli się przyjmie za dużo, to wtedy nie będzie spełniało wszystkich wymogów. Nie mam zamiaru i nie chciałbym, żeby pani dyrektor dostawały kary za to, że dzieci jest za dużo w placówce – tłumaczy wójt. Przekonuje, że rada rodziców owszem, walczy w słusznej sprawie, ale nie liczy się z budżetem. - Jeśli ktoś oddaje dziecko na pięć godzin za darmo i później jeszcze narzeka, to chyba coś jest nie tak. Dlatego zrobiła się wokół tego taka mała „wojna”. My policzyliśmy koszta, rodzice płacą 33 tys. za dzieci w skali roku w ramach opłaty stałej. Co za to można zrobić? My dokładamy pół miliona zł. Tak było w ub. roku i tak jest w tym. To jest chore - obrazuje wójt.
Opłata stała za godzinę wynosi 1,50 zł.
- Jakie będzie najlepsze wyjście z całej sytuacji? - zapytałem D. Strausa.
- Wszystko wyjaśni się do końca czerwca – odpowiada wójt.
Z zarządzenia, które D. Straus wydał 3 czerwca wynika, że wywieszenie listy przyjętych odbędzie się 25 czerwca, czyli we wtorek za tydzień. Do 30 czerwca będzie możliwe składanie odwołań od decyzji komisji rekrutacyjnej.  Do 6 lipca rodzice dostaną informację na temat tego, jak ich odwołania zostały rozpatrzone.
Do tematu wrócimy.
Mariusz Pojnar