Dodane

  • Kolejne osiedle w śródmieściu

    ns krag
    Kolejna miejska plomba zostanie zagospodarowana. Przy ul. Waryńskiego na dawnej gazowni powstanie osiedle mieszkaniowe z usługami na parterze.

 

Tomasz i Łukasz Musiałowie po przenosinach do Nowego Miasteczka będą zatrudniać nawet 250 osób- Nasza praca to nasza pasja i wykonujemy ją z sercem. Jesteśmy stąd i kochamy ten region, dlatego cieszymy się, że możemy tutaj pracować, odprowadzać podatki do swojej gminy i zatrudniać jej mieszkańców - mówią o sobie właściciele firmy „Bliźniaki”, która przejęła właśnie mury po Zefamie
Pochodzący z Borowa Wielkiego bracia Łukasz i Tomasz Musiałowie już we wczesnej młodości wiedzieli, że to, co będą w życiu robić, to będzie prowadzenie własnej firmy. Obaj zdobyli tytuły technika stolarstwa oraz higieny pracy. Rozpoczynając swoją działalność nie mieli właściwie nic, a do wszystkiego dochodzili przez lata wykonując kolejne małe kroki do przodu. Po pracy w gospodarstwie rodziców ze starej podłogi robili swoje pierwsze wiatraki, które później próbowali sprzedać na przydrożnych bazarach na granicy polsko-niemieckiej. Każdy zarobiony grosz inwestowali w firmę. Z tygodnia na tydzień robili więcej, zwiększali asortyment produktów, zdobywali nowych klientów i zatrudniali kolejne osoby do pomocy. Firmę Wyroby ogrodowe z drewna „Bliźniaki” założyli w 2007 roku.
W swoim zakładzie w Borowie Wielkim wytwarzają produkty z drewna: małą galanterię drewnianą do ogrodu, jak pięknie zdobione i oryginalnie wyglądające karmniki dla ptaków, kwietniki, wiatraki, młyny wodne, donice, taczki, wozy, ale również rzeczy trochę większe, jak: pergole, meble ogrodowe i atrapy studni. - Wszystkie produkty są naszym pomysłem, każdy z nich powstał najpierw w naszych głowach - mówią bracia.
Firma rozrosła się do tego stopnia, że w końcu przestała się mieścić w swojej siedzibie w Borowie. Musiałowie chcieli zakupić nowe maszyny, chcieli zacząć gromadzić u siebie materiał do produkcji i sezonować drewno, zatrudnić kolejnych pracowników, ale zwyczajnie nie mieli już gdzie. I wtedy na horyzoncie pojawiła się możliwość wykupienia majątku po upadłej fabryce mebli Zefam i przeniesienia się ze wszystkim do Nowego Miasteczka. W ostatnich tygodniach odbyła się licytacja, na którą mimo wcześniejszego zainteresowania kilku innych inwestorów, przyjechali tylko bracia Musiałowie. Hale produkcyjne o łącznej powierzchni około 9 tys. m kw. i 4,5 ha działkę przejęli za 1,5 mln zł.
- Gdyby licytacja odbyła się miesiąc wcześniej, to byśmy na nią nie zdążyli. Na ostatnią chwilę udało nam się zorganizować pieniądze - mówi Tomasz Musiał. - Duża w tym zasługa burmistrza Wiesława Szkondziaka, bo to on powiedział nam ponad rok temu, że Zefam będzie można kupić, o czym nie mieliśmy pojęcia - dodaje Łukasz Musiał.
Obecnie wokół zakładu trwają pierwsze wstępne prace porządkujące teren. Jak tylko wyrok sądu o wykupie się uprawomocni, będzie można rozpocząć właściwą część adaptacji murów starej fabryki: szpachlowanie, malowanie, kładzenie nowych instalacji, montaż ogrzewania czy remont dachu. Wszystko po to, aby może już w styczniu przyszłego roku ruszyć z produkcją w Nowym Miasteczku. Gdy to nastąpi, będzie można zacząć martwić się o estetykę i zewnętrzny wygląd hal.
- To już był naprawdę ostatni moment, żeby się przenieść. Teraz będziemy mogli kupić nowoczesne i lepsze maszyny, zwiększyć zatrudnienie i rozwijać się dalej. A infrastruktura dawnego Zefamu jest wprost idealna dla naszej działalności - komentuje T. Musiał.
„Bliźniaki” zatrudniają dziś około 70 osób. W nowym zakładzie liczba pracowników w ciągu roku powinna się zwiększyć do nawet 250. Już dziś wielu byłych pracowników fabryki mebli deklaruje chęć powrotu w miejsce, gdzie kiedyś nabrali stolarskiego doświadczenia. Z pytaniem o pracę dzwonią mieszkańcy nie tylko gminy, ale nawet z Nowej Soli. - Większość naszych ludzi to osoby w wieku 50+. I właśnie na takich nam zależy, bo oni nie tylko, że chcą pracować, to jeszcze robią to bardzo dobrze i są wydajniejsi niż młodzi. Bardzo mile widziane są u nas kobiety. Panie sumienniej i dokładniej montują produkty złożone z drobnych elementów - opowiada Ł. Musiał.
Wyroby z drewna z Borowa trafiają dziś do około dwudziestu krajów, np. do Francji, Słowacji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Estonii, Rosji czy Azerbejdżanu. Można je spotkać głównie w zagranicznych sieciach marketów z ofertą ogrodniczą, ale coraz częściej również w Polsce, np. w kilkunastu sklepach sieci Selgros.
Artur Lawrenc