Pani Lidia kupiła od domokrążcy lampę medyczną za 400 zł. - Wydałam ostatnie pieniądze, a potem okazało się, że lampa jest warta 35 zł – żali się nowosolanka
W ubiegłym tygodniu do naszej redakcji zadzwoniła Czytelniczka, która padła ofiarą oszusta. - Mężczyzna powoływał się na nowosolskich lekarzy, podawał nazwiska. Przedstawił się jako rehabilitant, który ma do zaoferowania sprzęt medyczny – opowiada nowosolanka.
Mężczyzna zaproponował pani Lidii lampę leczniczą do masażu. - Pan opowiadał, że jego babcia ma taką lampę i pozbyła się wielu schorzeń – mówi starsza kobieta. Taki sprzęt miał kosztować 700 zł, jednak „rehabilitant” miał promocję dla osób z grupą inwalidzką, które mogły kupić sprzęt za 399 zł. - Nie chciałam nic kupować, ale wszystko działo się tak szybko, a pan był tak przekonywujący, że oddałam mu ostatnie pieniądze. Zostałam bez grosza w portfelu na święta – żali się pani Lidia. - Dopiero później zorientowałam się, że ta lampa nie jest tyle warta. W internecie taki sprzęt można kupić za 35 zł – dodaje.
Kobieta otrzymała sprzęt jedynie z instrukcją obsługi. Jednak nie ma żadnych dokumentów dotyczących sprzedawcy, żeby odesłać lampę. Nie ma też możliwości reklamacji wadliwego towaru.
Oszukana nowosolanka postanowiła zgłosić sprawę na policję. Jednak jak informuje Katarzyna Wąsowicz, policja nie może podjąć interwencji. Tego typu działania nie są traktowane jako przestępstwa. Każdy może oferować usługi, a cena jest ustalana pomiędzy klientem a sprzedawcą.
(ark)